Od stycznia 2015 roku kandydaci na kierowców – między innymi na kat. B – muszą się zmagać z nowymi zadaniami egzaminacyjnymi takimi jak np. jazda energooszczędna, która polega na dostosowaniu odpowiedniej ilości obrotów, odpowiednim przełożeniu i hamowaniu silnikiem. Nie chcę w tym miejscu dyskutować nad sensem dokładnego zapisu ustawy określającego np. zakres obrotów (według ustawy powinien on wynosić między 1800 rpm a 2600 rpm), w jakim kursant powinien utrzymać pracę silnika – choć i to wymaga moim zdaniem doprecyzowania (w zależności na przykład od tego, czy wykorzystujemy silnik benzynowy, czy diesla). Problem, jaki chciałbym tutaj poruszyć, dotyczy hamowania silnikiem.
Już kiedy ustawa była w fazie projektu, wzbudziła w środowisku instruktorów doskonalenia techniki jazdy, które też reprezentuję, pewne obawy. Zastrzeżenia dotyczyły głównie kwestii kompetencji egzaminatorów i określenia dokładnych wytycznych, na podstawie których ma być oceniana osoba egzaminowana. Jeśli chodzi o kompetencje egzaminatorów, zdawaliśmy sobie sprawę, że osoba nigdy dotąd nie mająca styczności z doskonaleniem techniki jazdy metodą eco-drivingu i nie mająca doświadczenia w tej materii nie będzie wstanie jednoznacznie określić – bez konkretnych kryteriów – czy egzaminowana osoba jeździ energooszczędnie, czy nie. Pracując od 2011 roku przy realizacji różnych szkoleń z doskonalenia techniki jazdy (między innymi z techniki eco–drivingu), z dużą obawą oczekiwałem stycznia 2015 r., kiedy to wymóg związany z nowym zadaniem miał wejść w życie. Zdobyte doświadczenie pozwala mi sądzić, że nie zawsze można jednoznacznie określić metodę, która w każdych warunkach dawałaby gwarancję jazdy ekologicznej. Tym samym często nie da się jednoznacznie ocenić, czy ktoś jeździ proekologicznie. Nieoficjalnie środowisko instruktorów doskonalenia techniki jazdy złożyło zapytanie, w jaki sposób egzaminatorzy będą przeszkoleni i jakie mają kompetencje w ocenianiu techniki eco-drivingu. W związku z naszym zapytaniem zostaliśmy zapewnieni, że zadanie będzie realizowane jako uzupełnienie oceny i nie będzie sytuacji, w której kursant dostałby ocenę negatywną, jeśli zrealizował inne zadania poprawnie. Innymi słowy, jeśli osoba zdająca będzie poruszała się w sposób bezpieczny i niezagrażający bezpieczeństwu ruchu drogowego oraz zrealizuje wszystkie zadania egzaminacyjne w określonym czasie, wówczas otrzyma uprawnienia. Reasumując: nieprawidłowe wykonanie zadań związanych z jazdą energooszczędną miało nie mieć wpływu na wynik egzaminu.
Niestety moje obawy sprawdziły się w marcu 2015 roku. Będąc instruktorem doskonalenia techniki jazdy, nadal pracuję w Ośrodku Szkolenia Kierowców . W marcu jedna z moich kursantek poinformowała mnie o negatywnym wyniku egzaminu z powodu nieumiejętnej jazdy energooszczędnej. Jak się okazało, chodziło o hamowanie silnikiem, które – jak zawsze sądziłem – jest najbardziej jednoznacznym zadaniem jazdy energooszczędnej. Hamowanie silnikiem wpajałem swoim kursantom już od roku 2004 (zaczynałem wówczas pracę jako instruktor nauki jazdy), czyli na długo przed wprowadzeniem obecnych, nowych zadań egzaminacyjnych. Hamowanie silnikiem jest bardzo ważnym elementem jazdy, ma wpływ nie tylko na jej energooszczędność ale i na bezpieczeństwo. Nie zastanawiając się długo, złożyliśmy odwołanie do Małopolskiego Ośrodka Egzaminowania. Na wstępie spotkania zostaliśmy poinformowani, że sprawa jest niezwykła, bo „pierwsza taka i wszyscy się uczymy” (egzaminatorzy również). Spotkanie z początku polegało na rozmowie, która miała mnie trochę „zbić z tropu”. Egzaminatorzy skupili się nie na temacie, który mnie interesował (jazda energooszczędna) tylko na fakcie, że kursantka po informacji, iż egzamin już jest negatywny z powodu niezaliczonej jazdy energooszczędnej, nie zatrzymała się we właściwym miejscu na skrzyżowaniu, nie stosując się do znaku „STOP”. Panowie niestety nie byli mi wstanie jednoznacznie odpowiedzieć na moje wątpliwości dotyczące zasadności oceny negatywnej. Wreszcie mogliśmy przejść do analizy nagrania z egzaminu. Moje zdziwienie było duże, gdy zobaczyłem, jak kursantka, przygotowując się do zakrętu, redukuje bieg z trzeci na drugi i – uwaga! – „puszcza” sprzęgło, czyli silnik zostaje połączony ze skrzynią biegów i samochód efektywnie hamuje. Tak właśnie ją uczyłem – to jedyna słuszna technika. Przypomnę tylko, że redukując bieg, zmieniamy przełożenie na krótsze, w związku z tym moment ujemny silnika (hamujący) jest efektywniej przekazywany na koła, czyli samochód jest lepiej przystosowany do hamowania silnikiem. Na biegu krótszym możemy dłużej hamować silnikiem, a co za tym idzie – dłuższy czas nie jest wtryskiwane paliwo, czyli jeździmy bardziej energooszczędnie. I co najważniejsze (choć ten aspekt był w tej rozmowie pominięty i chyba niepotrzebny dla egzaminatorów): redukując bieg, zdecydowanie mocniej dociążamy przód samochodu, tym samym niwelujemy ryzyko poślizgu podsterownego. Na nagraniu widać bardzo dobrze obrotomierz, dzięki czemu można doskonale ocenić, że kursantka puściła wyraźnie sprzęgło przed zakrętem. Miałem obawy, czy aby właśnie takiego błędu nie popełniła (to jeden z najczęstszych błędów: zbyt wczesne wysprzęglanie i jazda na wciśniętym sprzęgle w zakręcie). Tutaj wszystko było poprawnie, choć mogło szarpnąć, ale nie wymagajmy od kursantki, która ma doświadczenie 30-godzinne, znakomitej płynności jazdy. Pytam zatem egzaminatora, gdzie jest błąd. Dostaję odpowiedź: „no, nie hamuje silnikiem, bo wcisnęła sprzęgło”. Na co ripostuję: „no tak, po to, żeby zredukować bieg, żeby móc efektywniej hamować silnikiem, co też zrobiła”. Próbuję przekonać, że zajmuję się też doskonaleniem techniki jazdy, jestem licencjonowanym kierowcą rajdowym i nie wyobrażam sobie wykonania w tej sytuacji tego manewru inaczej, w sposób bardziej bezpieczny i energooszczędny. Dostaję odpowiedź, że jestem niemiły, nie mamy o czym rozmawiać i sprawa trafia do Urzędu Marszałkowskiego.
Z niecierpliwością więc czekamy na odpowiedź. Treść pierwszej z nich jest następująca: „Zawiadamiam iż, ze względu na skomplikowany charakter sprawy oraz konieczność szczegółowych wyjaśnień stanu faktycznego nie jest możliwe załatwienie skargi w ustawowym 30-dniowym terminie”.
Myślę sobie, że czekają na opinię kogoś kompetentnego (wreszcie) i dlatego potrzebują czasu. Niestety rzeczywistość pokazuje coś zupełnie innego. Dostajemy kolejną odpowiedź:
„Analiza nagrania wykazała, że wykonała Pani dwukrotnie nieprawidłowo zadanie hamowania silnikiem przy zatrzymywaniu i zwalnianiu – jazda energooszczędna. Na nagraniu widać, jak przygotowując się do wykonywania manewru skręcania, redukuje Pani bieg z wysokiego na niski przy dużej prędkości (jazda na niewłaściwym biegu do prędkości)”.
Teraz zadaję pytanie skierowane do środowiska Instruktorów, Egzaminatorów. Proszę o konkretne wskazanie, gdzie jest napisane, jaka ma być prędkość przy redukcji do drugiego biegu, co jest niewłaściwe przy tego rodzaju manewrze, czy to, co zrobiła moja kursantka, było na tyle niewłaściwe i niezgodne z nową ustawą, że należało wystawić negatywny wynik egzaminu. W tym bowiem momencie cała moja wiedza się wyczerpała i nie umiem wytłumaczyć mojej podopiecznej, dlaczego oblała pierwszy egzamin! Jako ciekawostkę dodam fakt, że po dokładnie tygodniu (czas na tyle krótki, że nie sposób zmienić nawyków i przyzwyczajeń jazdy) nasza bohaterka zdaje egzamin z wynikiem pozytywnym i kolejny egzaminator nie ma żadnych uwag. A stylu jazdy kursantka nie zmieniała.
Podpisany
mgr inż. Jerzy Smagała
Absolwent Politechniki Krakowskiej Wydziału Mechanicznego
Od 2004 r. instruktor Nauki Jazdy w szkole Autofart
Od 2011 r. instruktor doskonalenia techniki jazdy w SJMK, SafeDrive Polska
Rajdowy II wicemistrz w klasie PPC w RSMSl